Piraci Morza Czaszek

Lapowka

No moja inwencja się wreszcie przyda. Powiedzaił Łapówka taszcząc skrzyżowanie rowera z respiratorem i parę metrów rurek. Zabrałem to na wszelki wypadek. To pompa-samoróbka. Piratów wystarczy dwóch, a praca i tak pójdzie szybciej. I dawać tego nawigatora, bo gdzieś zacumować by się przydało.

Gungan

Gungan popatrzył na Łapówkę i powiedział ze śmiechem
-Jak widzę cie z jakąś aparaturą to od razu mi się piekelnie chce pic!!
- Hej tam dalej Kapitanie chyba zasłużyliśmy na jakąs niewielką porcje bimberku po tej przygodzie- krzyknął.

Bjarnie

- Co prawda to prawda - odpowiedział pirat, któremu również ckniło się za solidną porcją trunku - Bądź łaskaw Gunganie i zajmij się tym jak należy. A wy psy morskie - zwrócił się do pozostałych - słuchajcie co rzecze kapitan. Statek mamy uszkodzony, nasz kompan Shogun już pewnie na wężowe gówno przerobiony. Dwa wyjścia widzę. Albo szukamy wyspy gdzie napraw niezbędnych dokonamy albo na Vanuę wracamy, od której tylko kilka dni rejsu nas dzieli by Ymira połatać i załogę uzupełnić. Na wasze zdanie czekam. I gdzie do jasnej podziewa się nasz ukochany Awruk - wspomnienie beczułki z prochem aż nim zatrzęsło - A i jeszcze jedno. Bosman Łapówka i imć Terlyn zameldują się u mnie w sprawach że tak rzekę nie cierpiących zwłoki.

Lapowka

Na rozkas o jaśnie oświecony!

HanS

Jauxih , ktory podczas odwiedzin krewnego Bosmana chodzil to tu to tam w miare mozliwosci unikajac z nim kontaktu. Teraz gdy wszystko sie uspokoilo , wysluchal Jaśnie Oświeconego Kapitana , podszedl do Lapowki i wyciągnoł w jego strone ręce.

- No to chodzmy pompowac wode.. bede na dole gdyby mnie ktos szukał

Lacert wreczyl mu Pompkę Samoróbkę. Jauxih udał się z tym jakże sprytnym wynalazkiem pod poklad by pozbyc sie nadmiaru cieczy zalegajacej na okrecie...

Bjarnie

- Terlyn do kur..y nedzy - ryknął - do mnie !

Terlyn Dalael

-Terlyn Dalael melduję się na rozkaz kapitanie-powiedział elf salutując przd kapitanem

Gungan

-NO dobra moczymordy, słyszeliście pana kapitana ustawic mi się tu w kolejce ładnie, każdy z kubkiem w dłoni- krzyczał bosman stojąc nad wytoczoną z ładowni beczką.
-A jak wam to sprawnie pójdzie to jestem skłonny was uraczyc moim specjałem z mandarynek, dowiecie się wreszcie co to prawdziwy napitek!!

Bjarnie

Bjarnie pociągnął z kubka łyk bimbru i odętchnał głeboko.
- O ile się orientujecie moi panowie - zaczął spokojnie - nasz statek nabiera wody a naszego niedawnego towarzysza szlag trafił, niech bogowie przyjmą jego karłowatą osobę do siebie. Sytuacja więc nie należy do najweselszych - głos nieco się podniósł - Więc do wszystkich diabłów zakończcie te swary. Wrócimy na wyspę to wyjasnicie sobie to i owo na arenie czy gdzie tam sobie chcecie - teraz kapitan niemal wrzeszczał - A póki co gęby w kubeł i do roboty!
Odwrócił się tyłem i odetchnał dla uspokojenia.
- I jeszcze jedno bosmanie - dodał z krzywym usmieszkiem- Następnym razem zechciejcie uprzedzić nas o wizycie krewniaków byśmy sie mogli lepiej przygotować.

Gungan

Przed kapitanem stanął Gungan i powiedział
-Jaśnie oświecony, czy mógłbym poprosic o chwilę rozmowy na osobności??

Bjarnie

- Wpierw nalej swego specyfiku kapitanowi i mów co ci po łbie chodzi bosmanie.

Lapowka

Łapówka pędem udał sie za Ognistobrodym.

Gungan

Gungan spełnił prośbe kapitana nie pomijając rzecz jasna swojej osoby, po czym przetarł usta wierzchem dłoni i zaczął
-Myśle kapitanie że jak na pierwszy raz to chyba już nam wystarczy, o ile bohaterzy naszej gildii mogli by jeszcze niejedno wytrzymac to cały inwentarz Łapówki i zwyczajni marynarze są przelęknięci, myśle że ta wyprawa odsłoniła nasze wszystkie słabości jak i atuty. Mamy sporo do przemyślenia i sporo do poprawiania, brakuje nam karności i dyscyplin, a za dużo indywidualności. Myśle że to są rzeczy które zniwelujemy w następnej wyprawie jeśli taka się odbędzie. reasumując jako że mamy ładny posztormowy wiatr kierowac się ku naszemu domowi. Oczywiście to tylko moje zdanie, trzeba by zapytac resztę załogi- przemówił bosman
-A teraz jako że mi po tej tyradzie zaschło w gardle, z pańskim pozwoleniem kapitanie- powiedział i nalał zamaszystym ruchem bimbru do kubków.

Valsandrios

El Capitane! Szukajmy najbliższej wyspy, bo zaczyna robić się nieciekawie... Moge rzucic okiem na mapy? Zapytal drow z nietęgą miną. Juz konczyl wyciskać noqawki, ktore co chwile znow stawaly sie mokre od plywajaceqo pokladu.

Bjarnie

- A rzuć sobie nawet dwoma - humor niezbyt dopisywał Bjarniemu - I niech ktoś sprowadzi Awruka.