Kamdin
Czasopostowy
Dołączył: 06 Wrz 2006
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Górska Wioska
|
Wysłany: Śro 18:48, 06 Wrz 2006 Temat postu: Polowanie... |
|
|
..czyli: Młodzi ludzie są szlachetni a Elfy są złe!!
Siwiejący staruszek podjechał na swym karym koniu do innego jeźdźcy, o wiele lepiej ubranego, z złotą, wysadzaną szafirami i rubinami, koroną na głowie; tym jeźdźcem był nikt inny jak Ottaz V, król Rivangoth.*
-Panie!- zakrzyknął starzec – Panie!-
-O co chodzi, Zegfrydzie? Czyż nie widzisz, że poluje?- oparł król
-Znaleźliśmy... a może lepiej będzie, jeśli Wasza Królewska Mość sam zobaczy.-
Wjechali w zagajnik, co chwilę ocierając się o suche, łamiące się gałęzie sosen. Po chwili Zegfryd zatrzymał konia:
-Toż to!...- odparł z trwogą Ottaz
-Tak, panie. To twój syn, Amaddon.- rzekł Zegfryd w chwili, gdy król pochylał się nad ciałem.
-Ale... jak?- odparł powoli, ledwo powstrzymując się od łez.
-Znaleźliśmy to. Keth, odwiń.- powiedział do jednego z żołnierzy.
Ten posłusznie odwinął kawałek płótna, odsłaniając długą, jednolicie szarą strzałę. Kolor od razu wskazywał sprawcę: Elf.
***
Szesnastoletni Amaddon szedł ścieżką w kierunku zagajnika lasu Mawadzkiego, należącego do jego Ojca. Nie lubił jeździć z ojcem na te głośne, tłumne polowania. Wolał długie, spokojne spacery, niezależnie, czy brzegiem nadmorskiego klifu, czy w środkiem starego lasu. Po prostu lubił spokój. Wewnątrz, wbrew obiegowej opinii, nie drzemał leń, ale ciekawa świata i żądna przygód dusza. Amaddon był także dobrze wysportowany, co kładło kres kolejnym plotkom; które mówiły, że Książę nigdy nie biega. Jedna plotka była jednak prawdziwa: chłopak nazbyt często odtrącał rówieśników, niezależnie jakiej są płci czy rasy. Doprowadziło to do tego, że Amaddon rozmawiał tylko z rodzicami, albo chadzał na spacery. Taki jak ten.
Równym, acz spokojnym krokiem szedł wydeptaną już przez niego ścieżką, wkraczając w zagajnik. Było bardzo cicho, co nie podobało się chłopakowi; nie dość, że lubił śpiew ptaków, to jeszcze w powietrzu czuć było niepokój. Nagle, wśród drzew, zauważył coś szarego. Pojawiło się tylko na chwilę; i wywołało poruszenie w duszy Amaddona; ten natychmiast ruszył w stronę szarej rzeczy. Zniknęło. Książe, niepocieszony, zamierzał wrócić do ojca, którego orszak widział już, przejeżdżający obok zagajnika. I wtedy zatrzymał się, a serce zaczęło mu bić jak szalone: otóż na gałęzi, osiem, bądź dziewięć metrów od niego, siedział elf z napiętym łukiem, a grot strzały koloru opończy elfa, skierowany był w stronę ojca Amaddona. Ten nie spanikował. Postanowił ocalić ojca, nawet jeśli będzie to kosztować go życie. Podniósł kamień, leżący obok buta, i wycelował w elfa. Rzucił go tak, jak pokazywał mu hobbicki lokaj Grubonos: wycelować trochę nad głową celu, gdyż ciężar kamienia od razu ściąga go w dół. Tak też zrobił. Elf jednak albo był dobrze wytrenowany w unikach, albo usłyszał wysiłek Amaddona, gdyż momentalnie odchylił się do tyłu. Książe nie zauważył tego; zamierzał krzyknąć, aby uchronić ojca; nie dał rady. Poczuł, zamiast tego, jak gorzki smak krwi wypełnia jego usta. Strzała utknęła dokładnie w tchawicy chłopaka. Amaddon, padając na ziemie, słyszał zbliżającego się elfa. Potem, dla niego nastała ciemność.
Elf, podchodząc do ciała, był zaniepokojony; nie chciał zabijać, ale to był odruch. Takich odruchów potrzebowała Gildia, jeśli miał przetrwać zawód zawodowego zabójcy. Zabójca, odwracając ciało na plecy, zamarł z przerażenia; zabił księcia. Usłyszał też, jak szum w przedniej straży króla; słyszeli zajście. W panice rzucił się do ucieczki, zapominając o strzale. Nie wiedział, jakie będą tego konsekwencje.
***
Dwa tygodnie po tym zdarzeniu, w Królestwie wyprawiono chyba najwspanialszy pogrzeb od czasu Króla Ottaza I. Orszak, składający się z rodziny Amaddona, wszystkich służących, dam dworu, wyższych rangą oficerów, dwóch tysięcy rycerzy, oraz zagranicznych dyplomatów, szedł za wspaniała dębową trumną, ozdobioną kwiatami, przeszywanym srebrem płótnem oraz złotymi księżycami. Z tego, co mi wiadomo (a byłem na tym pogrzebie), Ottaz płakał cały czas, nawet dzień po pochowaniu księcia.
Następnego dnia wieczorem, król wydał oświadczenie, zarazem zbierając wokół siebie armię; w oświadczeniu, do króla Elfów, Finnadelina, napisane było, że dowody wskazują na winę lezącą po stronie nieludzi. Furia króla Rivangoth spaliła całe święte lasy i miasta Elfów...
...A w Górskiej Wiosce świętowano kilka miesięcy (oczywiście nie z powodu pogrzebu, ale zwycięstwa na elfami).
*- oczywiście imiona władców Rivangoth i innych są całkowicie zmyślone.
Post został pochwalony 0 razy
|
|