Asghan
Mówca
Dołączył: 29 Cze 2006
Posty: 307
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Busko-Zdrój
|
Wysłany: Pią 13:23, 30 Cze 2006 Temat postu: Historia Asghana |
|
|
Kołysaniu się statku towarzyszyło regularne skrzyoienie drewna. Asghan rozejrzał się. Znajdował sie w ciemnym pomieszczeniu wyładowanym skrzyniami, beczkami i workami. Gdzie się znajduje? Skąd się tu wziął? Czemu nie jest w kajucie swojego statku? Wszystkie pytania stłumił ból, który wrócił wraz z orzytomnością. Poczuł czyjąś dłoń na swoim czole.
-Leż. Masz gorączkę. Potrzebujesz odpoczynku. Masz napij się wody.
Nieznajomy zdjął dłoń z czoła Asghana i podał mu wodę w glinianej misce, którą znalazł w ładowni. W chwili ujrzenia swojego kompana z statku Asghan przypomniał sobie wszystko. Bitwę z flotą pirackich orków.
-Co się ze mną stało?
-Podczas ataku poślizgnąłeś się, uderzyleś w głowe widząc to zaciągnołem cię do ładowni a orkowie przejeli nasz statek a reszta załogi nieżyje.
Asghan przeklnął i pomacał dłonią w poszukiwaniu rany. Z ulgą stwierdził, że głowa nie jest rozcięta. Podniósł głowe z work, który podłożył mu pod głowe Alondro jego marynarz i usiadł.
-Jak długo byłem nieprzytomny?
-Od ataku. czyli około 3 dni, nie potrafie dokładnie powiedzieć, od tego czasu nie wychodziłem na zewnątrz.
-Na wszystkich Bogów mórz, ale się wpakowaliśmy! - Asghan pokręcił z rozpaczy głową!
-Jak dotychczas orkowie nie wykryli naszej obecności na pokładzie. To dobry znak. Nie mam jeszcze żadnego planu, ale jakoś uda nam się uciec stąd. Co dalej, niewiem. Nie zastanawiałem się nad tym. Jak narazie skupiłem całą moją uwagę na urządzeniu tego miejsca i staraniach, aby orkowie nas nie wykryli.
Marynarz pomógł wstać swojemu kapitanowi i zaczął oprowadzać go po ładowni.
-W tej beczce znajduje się woda - wskazał beczkę palcem - Prowiant znajduje się w skrzyniach. Jedną z nich otworzyłem.
-A co z brakiem toalety? - spytał z uśmiechem Asghan. Po stanięciu na nogach poczuł nagły zew natury, skutek parodniowej nieprzytomności.
-Tym też się zająłem. Widzisz tę beczkę z namalowanymi na niej trzema czerwonymi krzyżykami? Była pusta więc postanowiłem użyc jej jako wychodka.
-To dobrze, że o tym pomyślałeś, chętnie wypróbuję twój "wynalazek".
Alondro rozbawiony sytuacją wykonał gest zapraszający kapitana w stronę beczki, po czym oddalił się śmiejąc. To była pierwsza okazja do śmiechu od chwili uwięzienia w ładowni. Strach i niepewność ich losu odczuwane przez te trzy dni omal nie doprowadziły go do obłedu. Wiedział że jego towarzysz będzie musial przejść przez to samo. Jednak z jego pomocą pójdzie mu łatwiej niż jemu samemu. Asghan wrócił zadowolony. Obaj zaczeli się śmiać. To dobrze pomyślał kapitan. Lepiej się śmiać w beznadziejnej sytuacji niż popaść w sidła rozpaczy. Powrócili do miejsca gdzie leżal nieprzytomny, usiedli na podłodze i zaczeli obmyślać plan ich uwolnienia. Na takich rozmyśleniach upływały im dni. Czekanie na niewiadome stało się nie do wytrzymania, tylko rozmowy mogły uchronić ich przed popadnięciem w panikę. C.D.N[/b]
Post został pochwalony 0 razy
|
|