Forum Piraci Morza Czaszek Strona Główna Piraci Morza Czaszek
Bo najważniejsza jest wolność!
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

HanS -- historia pewnego człeka

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Piraci Morza Czaszek Strona Główna -> Nasze dzieła
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
HanS
Postowy



Dołączył: 29 Cze 2006
Posty: 247
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:17, 30 Cze 2006    Temat postu: HanS -- historia pewnego człeka

Właśnie biegli w strone falangi.Ostatnie chwile przed starciem.Myśli jego krążyły wokół jednego - stać się bohaterem , zostać żywą legendą.Kilka metrów dzieliło ich od włóczni przeciwnika.Podniósł okrzyk bojow który podjęła reszta jego kompanów.Wiele wieści słyszało się o sierpownikach takich jak on.Przerażający i żądni krwi.Brutalni odziani jedynie w długie skórzane spodnie.Z wymalowanymi dziwnymi znakami na ciałach.Uzbrojeni w wielkie sierpy...
Odrzucił swym orężem kilka włóczni na bok i dotarł do ludzi którzy za nimi się kryli.Wzniósł sierp - pierwszy z falangistów stracił głowę.Wzniósł go ponownie kolejna włócznia opadła na ziemię.Jego oczy zaszły szkarłatem teraz pragnął tylko krwi.Krwi tych którzy stali przed nim.Wyrąbywał sobie ścieżkę.Raz po raz odcinając głowy i ręce,rozpruwajac brzuchy i gardła.Szedł naprzód siejąc śmierć.Lubił patrzyć swoim ofiarom w oczy.Widzieć ich cierpienie i strach.Rozejżał się na boki nie rozpoznawał twarzy, widział tylko czerwone sylwetki wrogów i kompanów z oddziału.Wielu z nich padało na ziemię ale on nie.Wciąż nacierał z furią nie bacząc na nic.Falanga sie rozpadła.Nieliczna grupka żołnierzy rzuciła się do ucieczki.Daremnie, sierpownicy bez żadnych pancerzy poruszali się o wiele szybciej od nich.Upadł ostatni falangista.Rozejzał się - dookoła same ciała.Ruszył dalej do kolejnej grupy walczących.Krew pokrywała całe jego ciało.Jego umysł chiał mordować,jego serce chciało zabijać , jego dusza pragnęła krwi.
Zdjął kolejną głowe, rąbał i siekł,parł do przodu.Kilkakrotnie miecze przeciwników go dosięgły lecz on nie czuł bólu.Zabijał coraz to nowych wrogów z dziką pasją.Nagle z tyłu nadjechała jazda nieprzyjaciela.Rozpędzona konnica wbiła się w tłum walczących.Sciął jednego,Koljnego rozrąbał na pół.jeden z jeźdzców pchnoł go włócznią.Ale on nawet tego nie poczuł.Natychmiast kontratakował mordując przeciwnika.Niedobitki konnicy wycofywały się w popłochu.Jego oczy omiatały okolice w poszukiwaniu kolejnych nieprzyjaciół.Zauważył walczącą grupę wojowników.Pobiegł tam.Nagle niewiadomo skąd spadł deszcz strzał.Naszczęście żadna nie była przeznaczona dla niego.Biegł dalej, wtem kolejna fala strzał nadleciała.Tym razem większoć z nich zatopiła się w jego ciele. Przeszyte serce,gardło,kończyny.Upadł , ale podniósł się. zrobił kilka kroków po czym osunął się na kolana.Świat zaczynał szarzeć.Jego ciało odmówiło posłuszeństwa.Widział odalające się pole bitwy.Unosił się.W chwale szedł do krainy bohaterskich wojowników gdzie czekała go wieczna sława.Tak dobiegł końca żywot berserkera.
Gdy dotarł do bram wiecznego królestwa spotkał wysoką wysmukła postać ,która rzekła doń:

jeszcze nie nadeszła twa pora.Wracaj i dokonaj czegoś naprawde wielkiego.

Poczuł ból,straszliwy ból.Otworzył oczy.Nad nim stał szaman który opatrywal jego rany .Szaman podał mu wywar.Wywar magiczny gdyz po nim przeszły mu wszelakie dolegliwości.Poczuł jak wraca mu siła.Dochodzil już do siebie.Chciał coś powiedzieć lecz mędrzec przytknął palec do ust nakazując milczenie i uśmiechnoł się tylko.Opuścił starca i wyszedł przed namiot.Jego oczom ukazało się pobojowisko na którym legł jakis czas temu.Podbiegł do niego posłaniec wręczajac mu noe rozkazy..Mieli udać się na pólnoc bronić granic.Tak też się stało.

Własnie maszerowali przez dolinę gdy nagle rozległ się glos rogu.Z gąszczu powyżej spadł grad strzał i kamieni.Dzisiątki ludzi padły pokotem na ziemię.Dopadł tarczy która nie była już potrzebna poprzedniemu właścicielowi.Ułamki sekund upłyneły i kolejna fala poscisków opadła.Udało mu się osłonić tarczą.Oddziały wodza zformowały się i maszerowały pod górę w stronę drzew.W połowie drogi z gąszczu wyłoniła się cieżkozbrojna jazda.Natychmiast ruszyła w ich stronę.Rozejżał się, po prawej konni bez wiekszych przeszkód przejechali perzez pierwsze szeregi sprzymierzeńców.Po lewej stronie sytuacja była podobna.Przed nim nastomiast jeźdzcy dopiero nadciągali.Ostrzał z lasu ustał.Konni byli coraz bliżej.Cisnął tarczą w jednego z nich by strącić go z konia,udało się.Już do niego dobiegał, Jego oczą ukazała sie twarz młodzieńcza,trafił na młodzików dopiero co wcielonych do armi."Albo on albo ja" pomysłal o czym zatopił sierp w jego piersi.Koń tamtego zwolnił biegał chaotycznie niewiedząc co ma robić. Postanowił to wykorzystać. Dogonił rumaka i dosiadł go.Udało mu się utrzymać w siodle,koń się poddał.Ruszył w stronę innych jeźdzców którzy mordowali jego pobratymców.Tamci nieczego nie świadomi nie zwracali uwagi na jeźdzca.Jeśli konny to swój.Byli w ogromnym błedzie,za który oddali życie.Scigał jednego po drugim, uderzał w piersi i w plecy.Stalowe pancerze były odporne na ciosy ,lecz siła z jaką były zadawane jeśli nie zabiła własciciela zbroi to strącała go z konia, na ziemi i tak znajdował śmierć lecz o wiele okrutniejszą.
Sytuacja się zaczęła się uspokajać.Przeciwnicy zaczynali tracić przewagę zaskoczenia i liczebności.Kolejne nieprzyjacielskie sztandary opadały na ziemię.Nagle odezwał się róg i wszyscy jeźdzcy ruszyli w stronę lasu.Kolejna chmura strzał zasłoniła niebo.Nie wszyscy jeźdzcy zdążyli odjechać dostatecznie daleko.Polegli wraz z wieloma innymi których dosięgły śmiercionośne pociski.Dymiąca posoka spływała z jego sierpa,Jego koń został trafiony strzałą,spadł na ziemię i uderzył głową w coś twardego.Ocknął się po chwili leżąc na tarczy wśród mnóswa zwłok.Bitwa przeniosła się do lasu.Zerwał się na nogi i pobiegł. W śród drzew znalazł swych kompanów scierających się z oddziałąmi piechoty przybranej w lśniące zbroje i tarcze.Wpadł w nich jak w dym.Siekł na prawo i lewo.Ciepła krew oblała jego twarz.Wokół niego stworzył się spory stos ciał.Stał w miejscu i odpierał ataki srebrnych wojowników.Kolejny obalony na ziemię,walka toczy się za kopczykiem z ciał.Zobaczył kilku łuczników szykujących się do ostrzału.Zawolal kilku ludzi i popędził w ich stronę.Łucznicy zauważywszy biegnących w ich strone wojowników ,rzucili się do ucieczki wiedząc ,że w bezpośrednim starciu nie mają szans.Wybrał sobie czterech z prawej strony, jago kompani pobiegli za pozostałymi.Pierwzy z nich się potknął.Nie podiósł się już.Kolejny został trafiony przez strzałę przyjaciela szyjącego do swego oponenta.Widział już tylko jednego,drugi strzelec musiał ukryć się gdzieś po drodze.Jego ostatnia ofiara zaczynała się męczyć, zwalniała,Gdzieś przed nimi majaczył za drzewami namiot.Łucznik biegł w tamtą stronę.Wreszcie dopadł strzelca,wziął zamach i uderzył.Tłów przeciwnika poleciał do przodu lecz reszta spoczywała pod jego stopami.Krew oblepiała cała jego sylwetkę,ale ani kropla nie należała do niego.Zaciekawił się namiotem,ruszył w tamtą stronę. Dobiegł, przystanął ,okrążył go w poszukiwaniu wejścia.Przed wejściem spotkał wysoką postać okutą w błękitną zbroję,z wielkim dwuręcznym mieczem.Postać ta była zaskoczona widokiem skąpanego we krwi wojownika.Lecz natychmiast przygotowała się do pojedynku.Drugi człowiek wyłonił się z namiotu lecz odunął się na bok.Rozpoczeła się walka na śmierć i życie.Obaj wojowie sprawnie zadawali i parowali ciosy.Wciąż mierzył przeciwnik aszukając jego słabych punktów.Kilkakrotnie błekitny rycerz ni odparował ciosu ,ale nie robiło to większego wrażenia na jego zbroi.Mijały minuty.Czas jakby stanął w miejscu by obejrzeć ten pojedynek.Nie mogł zranić przeciwnika ponieważ jego zbroja doskonale go chroniła przed zabójczym sierpem.Przeszedł w obronę by oszczędzać siły.Zaczynał czućoddech śmierci na karku.Przeciwnik czuł się coraz pewniej,Zrezygnował z defensywy i wciąż wyprowadzał ciosy.Śmierć była coraz bliżej.Wróg wyprowadzął coraz silniejsze uderzenia znad głowy.Ręce słabły.Każdy cios zabierał mu coraz wiecej sił.Nagle zauważył szczelinę w zbroi na prawym ramieniu przeciwnika gdy teb bił znad głowy."Będe żyć wiecznie!" pomyślał.Uskoczył,przeciwnik trafił ostrzem w ziemię i stracił równowagę.Na tą chwilę czekał.Uderzył w prawe ramie.Zbroja nie wytrzymała i poddała się sierpowi.Błekitny rycerz zawył z bólu gdy jego prawica wraz z mieczem upadła na ziemię.Gdy wynik pojedynku wydwał się przesądzony, sługa do tej pory stojący na boku ruszył z miejsca.Jego pan nie odszedł jeszcze do siebie po utracię ręki ,gdy poraz kolejny nadlatywał sierp.Dzielny sługa przyjął uderzenie na własny miecz co dało czas jego panu na ucieczke.Błękitny wojownik zbiegł do namiotu,odnalazł tam swój krótki miecz.Wtedy właśnie usłyszał rozdzierający powietrze krzyk.Zaraz potem głuchy dźwięk upadającego ciała.Wyszedł przed namiot wiedząc ,że może jeszcze wygrać walkę.Sierp nadleciał lecz został zablokowany przez miecz.Po chwili zabójcze dymiące świeżą krwią ostrze uderzyło w brzuch zbrojnego.I jeszcze raz, i znów.Wojownik w stali zaczynał słabnąc pod wpływem ciosów jak i utraty krwi.Sierpownik uderzał uparcie w jedno miejsce.Nareszczei udało mu się wgnieść zbroję przeciwnika.Tamten jednak w przypływie sił ciął go w nogę.Rana była bolesna lecz niezbyt głeboka.Mimo to upadł na ziemię.Stąd ujrzał w szczelinę we wgnieceniu które zrobił wcześniej.Musiał działać szybko gdyż przeciwnik już wznosił swą stal.Z całej siły pchnął sierp w brzuch oponenta.Krótki miecz ze złoconą rękojeścią opadł na ziemię.Ostrze sierpa przeszło na wylot.Buchła krew.Wielkie okute w stal ciało runeło na ziemię.Podniósł się z trudem.Był wyczerpany starciem z przeciwnikiem który teraz leżał u jego stóp i wydawał ostatnie tchnienie.Za drzewem coś się poruszylo.Dwie strzały poleciały w jego kierunku.Jedna przeleciała koło głowy a druga przeszyła nogę.Róg zagrał trzy razy - sygnał do odwrotu.Łucznicy wycofali się.



Ciąg dalszy nastąpi...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Uthar
Administrator



Dołączył: 28 Cze 2006
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:17, 02 Lip 2006    Temat postu:

Szczerze opowieśc z punktu widzenia tego sierpownika jest nierzeczywista. Ale dobra.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
HanS
Postowy



Dołączył: 29 Cze 2006
Posty: 247
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:46, 02 Lip 2006    Temat postu:

No coż.. nie brałem w sumie pod uwage rzeczywistości Smile Embarassed Embarassed preferuje fantazy i pisze co mi do głowy przyjdzie Smile z rzeczywistości zachowuje się tylko model fizyki choć i ten nei do końca Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Asghan
Mówca



Dołączył: 29 Cze 2006
Posty: 307
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Busko-Zdrój

PostWysłany: Nie 20:49, 02 Lip 2006    Temat postu:

W sumie fajnie się czytałoSmile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Zdradinho
Czasopostowy



Dołączył: 06 Paź 2006
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 5/5

PostWysłany: Czw 19:30, 12 Paź 2006    Temat postu:

eee raz urzyłeś czasu teraźniejszego mimo, iż całe opowiadanie jest w przeszłym. drobne literowki i nie mowie tu o braku polskich znakow. hmm trochę ściema ta historia, ale co się będę na siłę czepiał. wartka akcja sprawiła ze miło się czytało

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
HanS
Postowy



Dołączył: 29 Cze 2006
Posty: 247
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:54, 12 Paź 2006    Temat postu:

coz, postaram sie poprawic to kiedys Smile dzieki za opinie Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Piraci Morza Czaszek Strona Główna -> Nasze dzieła Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin