Piraci Morza Czaszek

Helga

-A prosze bardzo - powiedziała helga stawiajac przed nim butlę i kielich.
-I nie mów do mnie "moja droga"!- zaburczała pod nosem.

Kamdin

-Jak tam chcesz...
Nalał sobie do kielicha rumu i przy piciu zaczął się zastanawiać, czemu ona zawsze ma taki zły humor.... a może tak naprawdę jest teraz w naprawdę wyśmienitym humorze?
Wypiwszy pierwszy kielich napełnił go ponownie...

Fatalis Kadrin

Do karczmy wkroczył krasnolud. Po wyrazie twarzy poznać było, że jest z czegoś zadowolony. Od razu udał się w kierunku Helgi. Gdy odnalazł ją już, zaczął szeptać jej coś na ucho.

Awruk

Dania i tunki nie, zawsze byly tu na najwyzszym poziomie... - Awruk spojrzal w oczy karczmarki - ale twoi pobratymkowie niestety tak... Nie bede ukrywal ze wolalbym by porzadek tutaj utrzymywal ktos z naszej braci. Obsadzanie stolkow przez swoja rodzine jakos nigdy mi sie nie podobalo, ale najwidoczniej tacy sa juz ludzie - skwitowal kwasno. - Zreszta sama widzisz ze to nie tylko moje zdanie... reszte braci pirackiej tez wywialo jak tylko te dwa goryle sie zjawily - Drow wzruszyl ramionami, a potok slow nieprzerywanie lecial dalej. Jego glos stawal sie coraz bardziej lodowaty... - Co do twej postawy tez by slow mozna kilka rzec, bywalem juz w niejednej karczmie i nigdzie jakos nie widzialem by karczmarka miast usugiwac bluzgala jeno na klijetow... Wiedz ze za nasze pieniadze sie to wszystko utrzymuje. Tak samo jak dostawy do twej karczmy... Oczywiscie na twojej glowie jest by to wszystko w ryzach utrzymac, faktem jest ze jak sobie wolne wzielas sie chlopaki rozbrykali ale to i tak nie usprawiedliwia tego ze nam ublizac masz od najgorszych czy tez obijac nas probujesz - Drow zauwazyl niebezpieczny blysk w oku karczmarki. Glos zmienil sie nagle w znacznie cieplejszy ton, prawie ze przyjacielski - i na zakonczenie, Osobiscie nic do Cieie nie mam, ale sprobuj mnie tknac chociaz a sztylet wyladuje miedzy szostym a siodmym zebrem az po sam trzonek. Mnie to po jednym czy kobieta czy facet... A teraz jesli pozwolisz chcialbym zjesc i napic sie bo mialem ciezki dzien na turnieju. - powiedzial juz lekkim tonem, jakby cala rozmowa toczyla sie na temat pieknej pogody ktora wlasnie panowla na wyspie.

Kamdin

Kamdin wysłuchał ze podniesioną brwią wypowiedzi Awruka..
-No... nie wiedziałem żeśtaki rozgadany, Awruk...

Awruk

- jeno czasami... - burknal Drow, zajadajac wczesniej zamowione danie.

Kamdin

Skryba wzruszył tylko ramionami, i wychyliwszy drugi kielich do dna, zaczął nalewać sobie trzeci...
-Ciekawe gdzie Bjarnie. - powiedział cicho, ale dało się usłyszeć w całej karczmie..

Awruk

Awruk wlasnie skonczyl jesc. Mial sie zapytac Kadmina jak mu ida prace kronikarskie na wyspie, ale w ostatniej chwili zorietowal sie ze krasnolud niknal z pirackiego brzybytku.
Drow wzruszyl ramionami, podstawil sobie zydel pod nogi i wygodnie sie przeciagnal. W karczmie rozlegl sie cichy odglos chrupiacych kostek przeskakujacych w ciele Drowa.

Tanouth

*Do karczmy wszedł Tanouth, na twarzy i ręce było widać blizny po ostatnim turnieju, minę miał dość skawaszoną... nie dziwne jeśli na jednym turnieju traci sie ponad połowę sprzętu przez barbarzyńców, teraz miał przy sobie już tylko swój krótki miecz z mithrilu, wszystko innę poszło do naprawy. Toga poszła do szycia, więc ubrany był w białą koszulę i czarne spodnie, tasam był cały stępiony od starć, hełm; naramienniki; rekawice; nagolenniki, wszystko poszło do prostowania bo wszystko sie powyginało od ciosów, zostały buty, wpardzie nie ruszone ale poszły do czyszczenia bo jeden z barbarzyńców zagonił go w błoto. Mijając goryli zwolnił troszkę przy Pomruku i powiedział*
A skąd masz pewność, że bez pokrycia barbarzyńco?

*... i poszedł dalej w stronę Awruka, siadając przy rodaku spojżał na niego z dość łagodnym spojżeniem i zaczął konwersację*
Widzę, żeś nie w humorze przyjacielu, co się stało? Nie wyglądasz na zbyt poturbowanego, więc pewnie nie chodzi o turniej, w takim razie o co?

Awruk

Drow zdjal kaptur, przy prawej skroni widnial sporej wielkosci guz.
- A znowu mialem pecha na turnieju... zreszta dawno juz nie bylo zadnej wyprawy. Zwykla nuda ot co... - Awruk wzruszyl ramionami - Slyszalem ze Nutrin niedlugo ma zamiar jednak zorganizowac nowa eskapade, jeno ochotnikow wciaz brak - dodal juz z lekka nuta nadziei w glosie.

Reviri

Z kuchni wyskoczyła Niut, która przysłuchiwała się przemowie Awruka.
-A zauważyłeś, że nie płacisz w karczmie za nic? Bierzesz co chcesz pijesz ile dusza zapragnie za pieniądze jakie na utrzymanie interesu dają Railla i Nutrin. Nie pomyślałeś, że w takim razie to jak wygląda karczma, i kto w niej pracuje zależy od Mistrza i Pani Kapitan oraz Helgi a nie od twojego widzimisię?
Niziolica była wyraźnie rozeźlona.

Tanouth

*Drow lekko sie skrzywił widząc guza*
Nie wygląda to najlepiej, ale i tak, że cię nie poszatkowali, ja dzisiaj myślałem że z jednej walki nie wyjdę żywy, ale trochę sprytu i cudem, dzieki pomocy bogów wygrałem. Xuat eszak ussta abbil, jeśli ty idziesz na wyprawę to będę ci towarzyszył Smile

a teraz napijmy się... Helgo, proszę dwie butelki rumu.
Niut, spokojnie moja droga, Awruk nie miał nic złego na myśli, chciał powiedzieć, że zatrudnianie obcych tylko dlatego że są od kogoś z rodziny nie jest mile widziane i taki obcy musi sobie ładnie zapracować na zaufanie u nas. A co do Helgi to ja się nie wypowiadam. Wink

Helga

-Rusz się z tyłkiem i przynieś sobie ten rum zawołała karczmarka stawiając dwie butelki na ladzie. Spojrzała na Niut stojacą z rozeźlona miną nad Awrukiem i zawołała
-Niut pomóż mi pozmywać- i wróciła do kuchni.

Mordrag

Mordrag usłyszawszy słowo "WYPRAWA" od razu się ożywił.Dosiadł się do przyjaciół i powiedział:

-Panowie jak wyprawa to ja z wami.Mam dość siedzenia jak szczur lądowy na tej wyspie.Nic tylko karczma, dom ,turniej i znów karczma.Oszaleć idzie.Wypijmy za to i zjedzmy coś bom zgłodniał po turnieju.
-Helgo trzy razy rum proszę i pieczonego prosiaka ale żwawo-krzyknął barbarzyńca.

Tanouth

*Tanouth wstał i poszedł po dwie butelki stojące na ladzie, po czym przyniósł do stolika przy, którym siedział razem z Awrukiem i podał przyjacielowi butelkę.*
Na zdrowie, zalej tego guza Laughing