Piraci Morza Czaszek

Bjarnie

- Uważaj brachu na swe żarty - uśmiechnął się lekko pod nosem - nasz przyjaciel prowadził karczmę w samej stolicy a sam wiesz z jakimi oprychami musiał sobie radzić.
Teraz na jego gębie wykiwtł szeroki już uśmiech.
- Choć jeśli prawdę gadają że niewiasty krasnoludów dorównują urodą swym mężom to nawet nasza wyspa może być niewystarczającym schronieniem. Na bogi Kamdinie skróć nasze cierpienia i wyjaw cel swojej wizyty - zwrócił się do milczącego nagle krasnoluda.

Awruk

Awruk sprobowal zajrzec krasnoludowi przez ramie by podejrzec coz ow osobnik probuje skreslic. Efekt byl taki ze dostal lekko z lokcia w szyje i przysiadl spowrotem na swoim miejscu.
- Co on tam bazgroli tyle czasu - szepna do Bjarniego - ide o zaklad ze przeprosiny dla swej lubej... - Pokiwal stanowczo.

Uthar

Zaraz zacznei sie turniej, ja sie zbieram kochanie by sie przygotować do walki. Wzniusł toast i wypił strzemiennego poczym wyszedlzkarczmy.

Bjarnie

- Hej krasnoludzie - niemal wrzasnął - nasz mistrz cię żegna a ty jak głaz milczysz.
Puścił oko do posępnego drowa.

Awruk

Drow spojrzal niepewnie na Krasnoluda pozniej na Bjarniego i znowu na krasnoluda -
Ty a jak mnie wena tez opusci, to tez tak zamilkne - zapytal sie niepwnie Pirata

Kamdin

-HAHAhHAHAHAhahahahahahaah...
Obłędny śmiech rozlega się sali... Kamdin się smieje..
-Nareszczie... Przynajmniej "Błękitna Księge Zagadek" napisałem... ale co z resztą? Helgo, moja droga, nalej mi nalewki.... na uspokojenie.

Bjarnie

- Daj całą butelkę - poprawił Bjarnie - i przy okazji po kufelku.
Usadowił się wygodniej na krześle.
- Uspokój się Kamdinie bo ptactwo na całej Vanui spłoszysz. To cóżeś tam spłodził przyjacielu - spytał patrząc wymownie na zabazgrane dziwnymi znakami zwitki papierzysk.

Valsandrios

Do karczmy wszedł Valsandrios. A raczej wślizgnął sie ukradkiem obok przysypiająceqo osiłka blokująceqo wejscie. Zwarzywszy na to, że w karczmie była Pani Kapitan, ukłonił sie jej, po czym podszedł do stolika Bjarnieqo, Awruka i Kamdina.
Witajcie bracia. Musze walnąć sobie kilka łyków czeqoś mocniejszeqo dla odwaqi. Można sie dosiąść ? - zapytał, po czym skinął Heldze, aby podała to samo co pije reszta.

Kamdin

-Nic co cię powinno interesować, piraci są za gł...
Ugryzł się w język..
-Coś co piratom nie jest potrzebne...

Bjarnie

- Siadaj śmiało tylko uważaj bo w naszym towarzystwie szybko można wene stracić cokolwiek toto jest.
Po tych słowach odwrócił się do gorylic... tfu karczmarki.
- Jeszcze jedno piwo - skrzywił się złośliwie i dodał - dobra kobieto.

Kamdin

-Mądrala się znalazł...
Drwiąc zwrócił się do Bjarniego
-A ty gdzie się tak długo szwendałeś? Piwo chciałeś na pokład Ambasady zeby dostarczyć, a ty się szlająsz... Jeszcze Awruk musiał za ciebie płacić. Niezły z ciebie kompan, nie ma co... Helgo, moja piękna, nalej trochę ciemniejszego piwa...

Bjarnie

- Nie unoś się tak brachu - rzekł pojednawczo Bjarnie - Ciekawym jeno a to rzecz ludzka.
Obejrzał się i z groźnym grymasem popatrzył w stronę baru. Jakoś nikt się nie spieszył z ich zamówieniem a czas naglił.
- A co do mej nieobecności to rzec mogę że sprawy rodzinne mnie z dala od Rivangoth trzymały.

Valsandrios

Widze, że Kamdin coś dziś nie w sosie. Możesz nam powiedziec nad czym tak nadwyrężasz pióro. Jesteś wśród swoich, racja? Wysnuł wywód Valsandrios, po czym szepnął do pozostałych- Nie rozumiem jeqo zachowania. Nic a nic. Krasnoludy to dziwne stworzenia... Po tych słowach ściąqnął ze swojeqo kielicha duży łyk rumu.

Bjarnie

- Każdy orze jak może - rzekł filozficznie pirat - Nie chce gadać niech nie gada.
Już z nadzieją w oczach popatrzył na Helgę i jej "dziwnych" pomocników.
- Chyba przyjdzie nam zdechnąć z pragnienia panowie.

Valsandrios

"Może się zajęli sobą... hehehe po piracku" pomyślał Valsandrios, ale nie odważył sie tego powiedzieć, bo było to zbyt wulgarne.
Dzis turniej, wiec bez toastu życze wam powodzenia...