Piraci Morza Czaszek

Fatalis Kadrin

- Szkoda tylko, że reszta piratów nie za bardzo ma ochote na tańce i hulanki... - dodał kransolud - a w nowym tygodniu trzeba znowu zacząć trenować.
Po czym wziął nowo napełniony kufel i wspólnie z nowym towarzyszem śmiał się i rozmawiał, nie zaważąc na nic innego.

Bjarnie

W karczmie poza przecierająca leniwie kufle karczmarką i kilkoma uporczywymi muchami nie było zywego ducha. Bjarnie zaraz po udanym dla niego turnieju zaszył się w zamtuzie i na piracką wyspę powrócił z jednodnodniowym opóźnieniem. Zaraz po zejściu ze statku ruszył do tawerny licząc na obecność towarzyszy.
- Piwo - zakrzyknął do mierzącej go krzywym spojrzeniem karczmarki.
Pijąc chłodny trunek pomyślał, że w końcu i tak ktoś odwiedzi ten jedyny w swoim rodzaju przybytek na Vanui.

Asghan

Asghan po wypiciu swojego kufla wstał i wyszedł na mroźne powietrze.

Bjarnie

Ashgan wszedł do karczmy, szybko opróżnił kufel piwa i wyszedł na zewnątrz. Nawet chyba nie zauważył siedzącego z boku Bjarniego.
- Cóż- pomyślał ten ostatni - Każdy ma swoje problemy.
Leniwym ruchem wskazał karczmarce na swój pusty kufel i pogrążył się w samotnej kontemplacji swego losu.

kashub

W drzwiach stanął pół-elf, odziany w wątpliwej jakości ciemne szaty...
Witam wszystkich serdecznie! - rzekł wchodząc powoli - Nowy jestem... Jestem Buh Sak, przybywam z kontynentu. Mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko? - to mówiąc podszedł do barmana i nie widząc co zamówić, poprosił o kufel piwa i rozejrzał się po karczmie... [/i]

Bjarnie

Obcy głos pobudził nieco już nadwyrężony alkoholem umysł Bjarniego. Przy barze stał odziany w czerń nieznajomy z kuflem piwa rozglądając się po pustej karczmie. Mat machnął zachęcająco ręką strącając przy okazji kilka pustych butelek na podłogę. Zza drewnianego kontuaru momentalnie błysnęły złe oczy karczmarki. Postanowił je zignorować.
- Siadaj przyjacielu - rzekł przyglądając się nowemu - Po szatach twych widzę żeś z daleka. Skąd jeśli można spytać bogi prowadzą?

kashub

Pół-elf szepnął coś karczmarce, a po chwili, biorąc kilka butelek rumu, przysiadł się do stolika.
Dziękuję. - odpowidział uprzejmie, kładąc butelki na stół.
Urodziłem się w Rivangoth, tam też dorastałem i uczyłem się w Turkusowej Szkole Rycerskiej. Miałem zostać strażnikiem miejskim, jak mój ojciec, jednak zwyciężyła chęć wolności u zdobywania przygód. Nie wiedziałem co z sobą począć, aż trafiłem tutaj... Zresztą, nic ciekawego... A co tutaj słychać? Nie widzę zbyt wielu osób...

Bjarnie

- Jestem Bjarnie, mat w bractwie - powiedział pirat przypominając sobie o manierach - Jako i ty byłem adeptem Turkusowej Szkoły w Rivangoth. Pewnego dnia dostałem propozycję wstapienia do pirackiego bractwa i tak znałazłem się tutaj.
Wychylił kubek rumu i zaczerpnął powietrza.
- Na początku było tu kilku korsarzy w liczbie zbyt małej do obsadzenia szalupy, potem chętnych morskiej przygody zaczeło przybywać, czego i ty jesteś przykładem - kolejna porcja rumu powędrowała w gardziel rozmówcy - Wkrótce będziemy już postrachem tych wód - dokończył i pogrążył się w zadumie nieświadomie ignorując swego gościa.

kashub

Nie miałbym nic przeciwko... - delikatny uśmiech pojawił się na jego twarzy.
Zdrówko! - powiedział, po czym uniósł kubek na wysokość oczu, a następnie spożył połowę jego zawartości za jednym łykiem - Dobre to. - i resztę za drugim...
Co ostatnio robiliście? A może szykuje się nowa wyprawa?

Bjarnie

- Już nie moja w tym głowa - odpowiedział Bjarnie budząc się z chwilowego odrętwienia - Rządy sprawuje tu mistrz i kapitan, ale na kilka dni opuścili wyspę.
Sięgnął po kubek rumu odpowiadając na toast gościa.
- Póki co jutro zawitamy na turnieju w Rivangoth - uśmiechnął się do swoich myśli wspominając ostatnie turniejowe walki i hulankę, przez którą na Vanuę musiał wracać kupieckim statkiem.

Awruk

Do karczmy wbiegl chlopiec, podbiegl do Helgi szepnol jej cos na ucho. Na chwile Karczmarka zniknela na zapleczu, po czym wrocila z dzbanem plenym jakiegos trunku.
Masz, tylko przynies mi spowrotem jak juz wyzlopie - wreczyla chlopcu dzbanek - i powiedz Awrukowi ze tu sie nie podaje na wynos, wiec niech szybciej leczy swoje dupsko w Lazarcie. Mruknela zlosliwie chlopcu na odchodne

Bjarnie

Bjarnie trzaskając drzwiami wkroczył do karczmy. Było tu pusto czemu wcale sie nie zdziwił. Ostatni turniej w Rivangoth pokazał wszystkie słabości bractwa. Przez chwilę mat łudził się, że spotka tu klucznika i wyładuje na nim swą złość. Podszedł do Helgi i nie siląc sie nawet na grzeczność stanowczym tonem zażądał piwa. Usiadł przy stole i ponuro zaczął rozmyślać o haniebnym wczorajszym dniu.

Tarandur

Po chwili dołączył do niego koleś w kapturze, znany wszystkim, choć tak naprawde niepoznany jeszcze przez nikogo szermierz Tarandur. Wskoczył gibko na stół - przebiegł po nim w stronę baru - skoczył na ziemie, ladujac stanał po obrocie w powietrzu na nogach i chował swą szpadę. Siegnął po kufel gdyz przez niewielką, precyzyjnie wycięta szczeliną zaczęło się lać z beczki wino o kolorze rubinu. Przyłożył po chwili malutkie drewienko w miejsce dotychczasowego kraniku i dosiadł się do rycerza Bjarnie. Ten, tak samo jak i On był niespokojny. Turniej...

Uthar

Nutrin, tak dawno nie widziany na wyspie, ponownie na nia zawitał. I skierował sie do karczmy.

Widze, że musze dużo nadrobić zaległosci i sporo uporządkować. Zaczne juz dziś wilki morskie, co to ma być, że nasze statki stoją w porcie i są brudne, szorować na pokład wypływamy.

Tarandur

Na szerokie wody wyplyniecie jeszcze przyjdzie czas! Wpierw poukladajmy wszystko posrod braci.