Piraci Morza Czaszek

Lionerd

Ekhemm- ozwal sie glos i do karczmy wszedl Lionerd Jesem jak Mistrz Wasz mi przekazał. Nie mam pieniedzy i nie zanm waszej waluty wiec czy mozecei mi postawic pirackie piwo, i porozmawiamy o soujszu?

Bjarnie

Bjarnie zawitał na chwilę do karczmy uzupełnić zapasy trunku i pożywienia bowiem na Ymirze zapowiadała się dłuższa nasiadówa. Zauważył nieznajomego.
- Browar powiadasz - podrapał się po łbie - I nie masz pieniędzy. Ciężka sprawa. Ale mam dzisiaj dobry dzień - wlazl za bar i nalał kufelek - Trzymaj przyjacielu.

Lionerd

Dziekuje. Jestem Ci wdzieczny... Mozesz rowniez liczyc na moja pomoc kiedys...- tu wystawil dlon do Bjarniego chca mu podziekowac i rozpoczac przyjazn....

Bjarnie

- Nie ma sprawy przyjacielu - odpowiedział - Jestem Bjarnie, mat w gildii. A co cię tu sprowadza nieznajomy - spytał

Lionerd

Oh.. mow mi Lionerd. Jestem wyslannikem Mistrza Skaitakha. Pochodze z Mrocznej Kniei. Przybylem rozmawiac o sojuszach....

Bjarnie

- Aaa sojusze. To poważna sprawa - zafrasował się pirat - To trza ci z mistrzem gadać albo z jednym z wysłanników naszych. Ale za cholere nie wiem gdzie to tałatajstwo się pałęta- zamyślił się chwilowo - Może znajdę kogoś i dam znać że gościa mamy. A ty pozwiedzaj wyspę naszą, z zamtuza skorzystaj a piwo jak nie ma tej cholery za barem to sam se nalać możesz.

Lionerd

dziekuje czcigodny Panie. Dawno mnie tak cieplo nie witano...

Mmaadag Cemfrid

W tym momencie do karczmy wkroczył Mmaadag Cemfrid patrząc chwilkę błędnym wzrokiem po zgromadzonych. Skinieniem głowy przywitał się z Bjarnim i jego współrozmówcą po czym udał się za bar, nalał sobie piwa i spokojnie usiadł na swoje stałe miejsce gdzie obserwując zgromadzonych próbował podchwycić jakiś interesujący wątek.

eledhel

Do karczmy wszedl Eledhel podszedl do baru, zamowil piwo i siadl przy stoliku popijajac szlachetny trunek.

Lionerd

Widze ze nie jestescie zbyt rozmowni.... To tak jak ja.... Las to spokojnie miejsce, jesli sie go nie denerwuje. Wiec moze porozmawiamy o czyms? Cz cos chcielibyscie o mnie wiedziec, bo tak nieufnie do mojej osoby podchodzicie... - Lionerd usmiechnal sie po czym wypil ostatni lyk piwa. Smczne - Dodal po chwili....

Mmaadag Cemfrid

Mmaadag zerknął znad kufla na nieznajomego i dopiero teraz doszło do niego, że widzi go po raz pierwszy.
Jeśli chodzi Ci o mnie mospanie, to zazwyczaj pysk mi się nie zamyka, ale ostatnio jestem nie w sosie bo jeszcze się porządnie niewyspałe i dalej bolą mnie wszystkie stłuczenia których się ostatnio nabawiłem. Zwą mnie Mmaadag Cemfrid.
Rzekł do nieznajomego, a czekając na jego reakcję lekko skinął głową.

Awruk

Do karczmy wkroczył Drow. Rozejrzał się lekko po przybytku i zauważywszy siedzącego
Cemfrida wraz z jakimś nieznajomym jegomościem usmiechnal sie dziwnie pod nosem...
- Pan pewnie z Przymierza - zwrócił sie do nieznajomego podchodzac powoli do stolika. Para nieprzyjemnych oczu świdrowała przybysza.
- Me imie Awruk, jestem jednym z pirackich wysłanników - odsunął krzesełko, odwrocil je tylem do stolika i usiadl okrakiem, opierajac lokcie o oparcie
- Coz to sie stalo, ze Cie z lasu wywialo... - zarymowal prostacko, usmiechajac przy tym leciutko.

Mmaadag Cemfrid

Cemfridowi tylko przez chwilę przemknęło by wstać i odejść od stołu na czas rozmowy, ale skoro nie poprosili go o to stwierdził, że pewnie będzie mógł wziąć udział w tej dyplomatycznej dyspucie. A przynajmniej być słuchaczem.

Lionerd

No cóż tak sie stalo ze tu przybylem... Ladny rym.... Tak Cemfridzie mozesz slucahc tej rozmowy jesli Twoj Mistrz wyrazi zgode... A co twych stluczen to wiedz ze ja ich mialem ostatnio nie mniej niz Ty -Twraz paladyna rozjasnila sie i wskazal na swoj prawy lokiec. Odchylil nieco rekaw swej peleryny tak aby wszyscy mogli zobaczyc duzo gule, jakby odlamek kosci....

Ten opis jest na serio obecnego mojego stanu zdrowia....

Awruk

- Pieknie, naprawde ladne cos, ktos Ci nieźle kijem przysadził... a teraz jesli mozna wiedziec - Drow chrząknął lekko - W czym rzecz... a zresztą chwilka, bo mnie ciut w gardle drapie.
- Jaki trunek reflektujesz... - rzucił przez ramie zmierzając do składziku za lada.